środa, 27 października 2010

Zapał...

Jak widać na załączonym obrazku!
I zresztą - jak zawsze u mnie!
Słomiany zapał....
Tkaniny mam już przygotowane. Właściwie, to się już nawet zakurzyły.
Pomysłodawczyni też jakoś się ukrywa... ;-)
Hi, hi!
To chociaż zaproponuję (żeby ukryć swoje otępienie, brak weny, werwy i w ogóle!):
wygumkujmy z tytułu bloga rok!

Niech te nasze "Robótki w podróży" trwają i w przyszłym roku. I może w następnym? I zawsze!
Pozdrawiam współtowarzyszki i gości!

wtorek, 5 października 2010

Pierwszy przystanek

Witam wszystkie stałe bywalczynie!
Wprosiłam się do wspólnego robótkowania,bo wiadomo-razem weselej!
Właściwie zazdroszczę wszystkim,którzy mogą robótkować w podróży, u mnie to raczej jest przewożenie robótki do innego miejsca,w którym będę miała chwilkę.Ewentualnie supłanie na dworcu.Niestety w czasie jazdy mój błędnik świruje i najchętniej jechałabym z zamkniętymi oczami.Ech,takie marnotrawienie czasu...
    Co będę robić?
Kiedy się zgłaszałam,miałam wizję...cóż,na wizji się skończyło,bo bazowe pudełko okazało się być niewymiarowe.Stąd muszę zacząć od punktu wyjścia i rozważyć: na co,jak duże i z czego.Reszta wyjdzie sama.Mam nadzieję.
Do przewożenia mam frywolitkowy kramik.Wersja minimalna:



Wersja przykładowa mniej minimalna:




...bo wersja maksymalna to już po prostu solidna waliza na kółkach;-)
     Nożyczek w sumie prawie nie wożę,chociaż czasem by się przydały.Największy problem sprawia mi jak dotąd szydełko,przebija się przez podszewkę torebki,dziurawi kieszonki...Zapewne w dawnych czasach,kiedy moja Babcia była młoda,miało zatyczkę do kompletu..teraz muszę sobie jakoś poradzić.
Chciałabym też,żeby moje czółenka były w miarę bezpieczne,nie plątały się,w końcu to plastik.
     W tym momencie najbardziej przydałoby mi się coś na wersję minimalną,żeby się zmieściło w mojej zawsze napakowanej torebce.Miękkie,ale twarde ;-)
Portfelopodobne?
Piórnikopodobne?
I chyba będzie z surówki bawełnianej,albo dla kontrastu z zasłonowego aksamitu;-)
Pozdrawiam wszystkich i uciekam tworzyć!

poniedziałek, 4 października 2010

To może teraz ja....?

... się wytłumaczę????
Otóż. Chyba. Dojrzałam już. Do podróży!!!
Hurra.
Zaopatrzyłam się nawet w bardzo odpowiednie, oczywiście wg mojego widzimisię, tkaniny!


Teraz już nie będę miała żadnej wymówki. Żadnego tłumaczenia i wykręcania się.
Muszę zakasać rękawy - i do boju! Do końca roku zostało już tak niewiele czasu....
W razie czego, bardzo proszę o doping, kciuki, poganianie!
Wszystkie sposoby są mile widziane.
Pozdrawiam serdecznie!