Witam wszystkie stałe bywalczynie!
Wprosiłam się do wspólnego robótkowania,bo wiadomo-razem weselej!
Właściwie zazdroszczę wszystkim,którzy mogą robótkować w podróży, u mnie to raczej jest przewożenie robótki do innego miejsca,w którym będę miała chwilkę.Ewentualnie supłanie na dworcu.Niestety w czasie jazdy mój błędnik świruje i najchętniej jechałabym z zamkniętymi oczami.Ech,takie marnotrawienie czasu...
Co będę robić?
Kiedy się zgłaszałam,miałam wizję...cóż,na wizji się skończyło,bo bazowe pudełko okazało się być niewymiarowe.Stąd muszę zacząć od punktu wyjścia i rozważyć: na co,jak duże i z czego.Reszta wyjdzie sama.Mam nadzieję.
Do przewożenia mam frywolitkowy kramik.Wersja minimalna:
Wersja przykładowa mniej minimalna:
...bo wersja maksymalna to już po prostu solidna waliza na kółkach;-)
Nożyczek w sumie prawie nie wożę,chociaż czasem by się przydały.Największy problem sprawia mi jak dotąd szydełko,przebija się przez podszewkę torebki,dziurawi kieszonki...Zapewne w dawnych czasach,kiedy moja Babcia była młoda,miało zatyczkę do kompletu..teraz muszę sobie jakoś poradzić.
Chciałabym też,żeby moje czółenka były w miarę bezpieczne,nie plątały się,w końcu to plastik.
W tym momencie najbardziej przydałoby mi się coś na wersję minimalną,żeby się zmieściło w mojej zawsze napakowanej torebce.Miękkie,ale twarde ;-)
Portfelopodobne?
Piórnikopodobne?
I chyba będzie z surówki bawełnianej,albo dla kontrastu z zasłonowego aksamitu;-)
Pozdrawiam wszystkich i uciekam tworzyć!