sobota, 24 lipca 2010

Krzywulec pstrokaty





Czyli mieszkanko dla szydełek, które jak się zapewne domyślacie nieujarzmione żyją własnym życiem i włażą gdzie nie powinny...

NA POTWIERDZENIE

Mam nadzieję, ze teraz będą czekać wiernie na moją wenę chęć i czas. :)

P.S. Torba już skończona. Jak wylezie słońce to ją uchwycę i jutro się poznacie. Do zobaczenia!

8 komentarzy:

  1. na zdjęciach nie widać krzywizn - jeśli nawet są gdzieś to i tak nieważne, bo całość prezentuje się super fajnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo pomysłowe mieszkanko dla szydełek.
    I z pewnością nie będzie dzianego kota!

    OdpowiedzUsuń
  3. Och!!! Bardzo śliczne!!!
    Takie mieszkanko dla szydełek - fantastyczne!!!
    Moje pewnie też by chciały takie mieć, ale im nie pokażę.... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. moja droga czy ty czasem nie podkradłaś dziecku opakowania na kredki ?:D:D:D
    Fajne materiałki i dobrze wykonane z pomysłem
    ,a u mnie nic się nie dzieje w tej kwestii :(.

    OdpowiedzUsuń
  5. szyjesz świetne rzeczy! dziękuję za udział w candy i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super wyszło...a ja kurcze dopiero hafcik zaczęłam ;) gdzie tam do końca...

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny ten Krzywulec!
    Chciałabym tak umieć z maszyną:)

    OdpowiedzUsuń
  8. :)
    szydełka grzecznie siedzą, choć właściwie już się rwą do działanie (powylegiwały się na miękkim i pewnie dlatego) ;) Protestuję. To wcale nie buchnięty kredkownik :D Ja nawet dziecięcia nie ma, żeby mu podbierać. No i moje ołóweczki mają osobny pokrowczyk. Jeszcze bardziej krzywy ;)

    OdpowiedzUsuń