Wszystkie moje plany wzięły w łeb.
No może nie wszystkie, dalej trzymam się wersji "torby hafciarksiej".
W łeb wzięły plany dotyczące haftu na nią. Miał być klematis MTSA, ale po wyszyciu kilku krzyżyków, doszłam do wniosku, że to nie to, że się tylko namęczę, stracę dużo czasu, a na dodatek klematis nie jest moim ulubionym kwieciem (za wyjątkiem jego koloru - fiolet jak najbardziej pożądany ;o)).
Trzeba było zatem znowu zmusić szare komórki do myślenia, co przy panujących do niedawna upałach, wymagało nie lada wysiłku.
Przeglądając leżące na półeczce gazetki krzyżykowe natknęłam się na allium
I tutaj wszystko mi już pasowało. I kolor, i kwiat który jest jednym z naj, wielkość haftu i nieprzytłaczająca ilość krzyżyków.
Pojawiła się jednak zasadzka. Patrząc na obrazek, rzuciły mi się w oczy jakby ciemniejsze tła na kwiatach, a w schemacie nic takiego nie było.
Trzeba było zabrać się za studiowanie opisu. No i doczytałam, że stosowali jakiś dress net. Ki pieron...żaden słownik, nie chciał mi tego przetłumaczyć.
Zasięgnęłam zatem innego tłumacza. Mianowicie e-baya. Tam moim oczom pod tą nazwą ukazało się coś na kształt naszego tiulu żakardowego.
Ruszyłam zatem na poszukiwania takowego w kolorach niebieskim i lila.
Czynność ta nie zajęła zbyt wiele czasu, bo już w pierwszym sklepie pt. "OBI" zakupiłam obydwa, i mogłam zabrać się do pracy.
Na dzień dzisiejszy jest jeden gotowy
Haftuję na niebieskiej aidzie 16ct firmy DMC, mulinką tegoż samego producenta.
Spostrzeżenia na temat haftowania na tiulu:
Jeżeli ktoś haftował na aidzie i potem próbował na lnie, przez pierwsze kilka, kilkanaście krzyżyków trzeba było się przyzwyczajać do nowego materiału. Tutaj było bardzo podobnie. Na początku miałam wrażenie, że nie dam rady na tym haftować i trzeba będzie chyba zrezygnować, jednak po 5 minutach oczy przyzwyczaiły się do "innego tworzywa" i jakoś poszło.
Teraz tylko kontynuowaać pracę, bo czas leci nieubłaganie...